Złote okruszki…
Słońce późnym popołudniem
Rzucało refleksy na pożegnanie
Pięknej Ziemi...
Tak pieszczotliwie
Jak najczulszy kochanek
Szłam znajomą alejką...
Drzewa przyjmowały złote promienie
Jedną stroną
Drugą…
Od razu tworzyły cienie
Olśniło mnie!
To była taka gra jak we mnie
Tyle powitań...
Tyle pożegnań...
Przepłynęło przeze mnie
A ja, choć czułam
Że coś się kończyło...
Niemożliwe do zatrzymania
I, że choć tak żal tego było...
I, że był ból pożegnania...
To i tak widziałam, że to było piękne…
Przenikało się to we mnie
Smutek wciskał się mocno
W chwilę, która trwała
Lecz radość tej chwili nadal
W nieporuszonym pięknie istniała
W wymownej ciszy
odkrywałam nowe...
Złote okruszki zrozumienia
Obejmowałam je drżącym wzrokiem
I zbierałam z alejki
Jak drogocenne klejnoty
Ścieżka w moim Sadzie, szmaragdowo/złota ścieżka, której już nie ma...
OdpowiedzUsuńCzasem musimy pożegnać się także z ulubionymi ścieżkami. I ja pozegnalam nie jedna ścieżkę...
UsuńMarysiu zachwycił mnie ten wiersz... We wszystkim jest piękno, trzeba tylko umieć je odnaleźć. Odkrywanie takich prostych prawd zawsze zaskakuje.. Gorąco Cię pozdrawiam i ściskam:) Piszesz coraz piękniej:))) Zawsze było pęknie ale teraz.. Sama wiesz:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Jolu:)) Czasem żeby zauważyć coś co jest blisko trzeba pojechać daleko. Alejki mają to do siebie, że za każdym razem pozwalają odkryć w sobie coś innego. Po Twoim wyjeździe zauważam w nich więcej Ciebie:) Ściskam Cię bardzo serdecznie:)))
UsuńMarysiu, jak zawsze piękne są Twoje słowa.
OdpowiedzUsuńMojej ukochanej ścieżki już nie ma
Pozdrawiam majowo
Dziękuję Ismeno:) Wszystko przemija, wydeptane ścieżki z dzieciństwa, młodości zostają tylko w naszych sercach. Pozdrawiam serdecznie:)
Usuń